"My Naród" "My Naród"
4475
BLOG

Che Guevara-morderca ikoną popkultury

"My Naród" "My Naród" Polityka Obserwuj notkę 49
W maju 1997 r. grupa naukowców argentyńskich i kubańskich odkryła w pobliżu boliwijskiego miasta Vallegrande siedem szkieletów. Jeden z nich był odziany w resztkę panterki, obok leżał czarny pas. Brakowało obydwu dłoni, które obcięto jako dowód, że ich właściciel naprawdę nie żyje. Ciało przewieziono na Kubę i uroczyście pochowano. Ceremonia miała w sobie coś religijnego. Szczątki bohatera rewolucji, po latach spoczywania w obcej ziemi, wróciły do miejsca największych triumfów gdzie narodziła się jego legenda. Legenda, którą sam tworzył, nadając sobie przydomek „Che”, co w Argentynie oznacza „kolega” sprawiła, że stał się ikoną światowej rewolucji. Jego twarz widnieje na plakatach, T-shirtach, kubkach i tysiącach innych gadżetów. Kim był naprawdę? Idealistą czy oprawcą? Wielu uważa, że kiepskim żołnierzem, który nie odniósł zwycięstwa na polu walki ale świetnym politycznym marketingowcem, kreującym swoją legendę, która przetrwała jego śmierć. Ernesto”Che” Guevara - komunista i „święty męczennik kubańskiej rewolucji”.

 

Wierzył w nowy, doskonały świat, ale by go urzeczywistnić, uczestniczył w egzekucjach. Egzekucje? – pytał przemawiając przez Zgromadzeniem Ogólnym ONZ 9 grudnia 1964 roku.– No pewnie, że wykonujemy egzekucje! I będziemy wykonywać egzekucje tak długo, jak to koniecznie! To śmiertelna wojna z wrogami rewolucji! Nie trzeba mi dowodu, aby rozstrzelać człowieka – krzyczał do swego podwładnego w trybunale w 1959. – Potrzebuję jedynie dowodu, że koniecznym jest go rozstrzelać!

 

Liczba skazanych na śmierć przez „trybunały rewolucyjne” Che waha się pomiędzy 400 a 1892. Liczba bezbronnych ludzi, których Che zamordował z własnego pistoletu idzie w tuziny. Mówił o sobie Jestem robotem wojennym. Rewolucjonista musi stać się zimną maszyną do zabijania napędzaną czystą nienawiścią.  

W 1959 roku, z pomocą sowieckich agentów GRU, pomagał zakładać i trenować kubańską tajną policję. Zawsze przesłuchujcie więźniów nocąnakazywał swoim podwładnym. – Opór jest zawsze najsłabszy nocą. Dziś największy fresk z Che ozdabia główną kwaterę tajnej, szkolonej przez KGB i STASI, kubańskiej policji, która w późnych latach 60. masowo wyłapywała „roqueros” ( fanów rock and rolla) i zaganiała do więziennych obozów za słuchanie muzyki Animalsów i Santany.

 

Był zwolennikiem wojny atomowej i żałował, że Sowieci wycofali swoje atomowe pociski z Kuby. Użylibyśmy ich przeciwko samemu sercu Ameryki, wliczając w to Nowy Jork – tak zwierzał się gazecie London Daily Worker w listopadzie 1962 roku. –Pomaszerowalibyśmy ścieżką do zwycięstwa, nawet gdyby miało kosztować to miliony atomowych ofiar. […] Musimy podtrzymywać naszą nienawiść i napędzać ją aż do skurczów.

 

Ernesto „Che Guevara urodził się 14. czerwca 1928 roku w mieszczańskiej rodzinie w Argentynie. W wieku 2 lat zachorował na astmę. Zanim został rewolucjonistą, studiował archeologię i medycynę. W 1951 roku, wraz z kolegą, biochemikiem Alberto Granado przejechał prawie całą Amerykę Południową na motorze. Efektem tej podróży są „Dzienniki motocyklowe”, ciekawy zapis warunków życia na tym kontynencie, sfilmowany w 2005 roku. Podróż ugruntowała nabyte na studiach lewicowe przekonania „Che”, który porzucił medycynę na rzecz rewolucji ponieważ, jak wierzył, polepszy ona życie biednych ludzi. Zetknął się ze wstrząsającą nędzą i uznał komunizm za jedyne lekarstwo.

 

Po studiach przebywał w Boliwii, Gwatemali i Meksyku, gdzie poznał Fidela Castro organizującego rewolucję na Kubie. Przyłączył się i został jego najwierniejszym towarzyszem walki. W 1959 roku Castro przejął władzę i mianował „Che” swoim zastępcą. Guevara rzucił się w wir pracy organizacyjnej, tworząc Ministerstwo Reformy Rolnej, Ministerstwo Przemysłu i został prezesem Narodowego Banku Kuby.

 

Nawet jego zwolennicy niechętnie przyznają, że lepiej by zrobił nie zajmując się ekonomią. Nie miał uzdolnień w tym kierunku, co połączone z absurdalną komunistyczną doktryną gospodarczą doprowadziło do katastrofy.

 

Zachowały się nagrania filmowe jak to „Che” bohatersko dźwiga worki z mąką i cukrem, pokazując, że w „nowym szczęśliwym ustroju” nawet minister nie boi się fizycznej pracy. Znacznie lepiej się czuł, wprowadzając „rewolucyjny porządek”. W tym był naprawdę specjalistą.

 

Zaczął jeszcze w 1957 roku, walcząc w oddziałach partyzanckich w górach Sierra Madre. Udokumentowano 14 osób zabitych przez niego. Dwa lata później, w ciągu dwóch dni w Santa Clara skazał na śmierć lub zlikwidował osobiście 23 osoby. Po przejęciu władzy lista jego ofiar znacznie wzrosła. Od 3 stycznia do 26 listopada 1959 w kierowanym przez niego więzieniu La Cabana zabito 164 osoby, nie licząc tych, których tożsamości nigdy nie odkryto.

 

Przypisuje mu się także utworzenie pierwszego na Kubie obozu koncentracyjnego na półwyspie Guanaha. Powszechnie wiedziano, że towarzysz Guevara nie boi się krwi, pod warunkiem, że jest to krew bezbronnych ofiar. Znudzony biurokratyczną pracą i likwidowaniem „wrogów klasowych” uprosił Fidela Castro, aby „Il Commandante” pozwolił mu rozprzestrzeniać rewolucję poza granicami Kuby.

 

Castro chętnie się zgodził. Miał już dosyć nieudolności swojego zastępcy, jego nieprzemyślanych politycznie, atakujących Związek Sowiecki wypowiedzi i był zazdrosny o „romantyczną” legendę otaczającą „Che”. Guevara wyjechał do Afryki, gdzie rychło się przekonał, że wojna przeciwko regularnej, dobrze wyszkolonej armii różni się od masowych egzekucji.

 

W 1965 jego i pokonanych kompanów odwołano do domu. Okazało się, że z rewolucji w Afryce nic nie będzie. Uparty „Che” postanowił szukać szczęścia w Boliwii. Zebrał niewielką grupę podobnych sobie desperados ( głównie Kubańczyków) i ruszył w boliwijskie góry.

Wieśniaków nie interesowała rewolucja i prawdopodobnie naprowadzili boliwijskich żołnierzy na trop oddziału, który został rozbity. Sam „bohater” poddał się z naładowanym pistoletem maszynowym, krzycząc Nie strzelajcie! Jestem Che! Jestem dla was więcej wart żywy niż martwy! Istnieje też inna wersja, według której „Che” zachowywał się z godnością i do końca życia pozostał wierny swoim przekonaniom. Osądowi czytelników pozostawiam, która z nich jest prawdziwa.

 

Został rozstrzelany 9 października 1967 roku na osobisty rozkaz szefa sztabu armii boliwijskiej. Generał Gary Prado, który pojmał Guevarę, wspominał Che Budzącego politowanie, brudnego i rozczochranego, nie mającego nic z bohatera. Porównywał go do Don Kichota, który był w końcu trochę stuknięty. Zdaniem generała, Guevara dostrzegał olbrzymy tam, gdzie były tylko wiatraki. Mimo tego „Che” ma w tamtych stronach swoich zwolenników.

 

Zabobonni wieśniacy, którzy 40 lat temu nie poparli rewolucji stawiają mu dzisiaj kapliczki, odprawiają msze i nazywają Świętym Ernesto z La Higuera. Wierzą, że uzdrawia, dokonuje cudów a czasami pojawia się pod postacią czarnego psa chroniącego ludzi przed złem.

Nie można mieć do nich pretensji. Guevara jest czczony na całym świecie przez wielu wyznawców owładniętych marzeniem kolejnej rewolucji. Choćby obyczajowej. Został bohaterem filmów (grał go między innymi Antonio Banderas), piosenek, gier komputerowych. Jego najbardziej znane zdjęcie stało się ikoną popkultury. Kolejne pokolenia, licząc od 1968 roku, dumnie się z nim obnoszą na znaczkach i koszulkach. Warto zatem pamiętać, kim był Ernest Guevara zwany „Che” zanim się je założy.

 

 

"My Naród"
O mnie "My Naród"

Ciekawy, idący pod prąd, odporny na mody byle jakie. Krytyczny, wybierający z tradycji sprawdzone wartości.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka