"My Naród" "My Naród"
103
BLOG

Ks. Isakowicz-Zaleski o Gruzji

"My Naród" "My Naród" Polityka Obserwuj notkę 0
                                                                                                                   Czy projekt likwidacji poboru do polskiej armii, w obecnej sytuacji na Kaukazie, to dobry pomysł? 

 

                                                                                                              Jako poborowy z czasów PRL, a nie znalazłem się tam w roli kleryka, uważam, że armia z poboru nie spełnia współczesnych wymogów. To nie te czasy. Z tym, że to znowu nie może być legia cudzoziemska. Tu najlepszym odnośnikiem są legiony ( z okresu I wojny światowej) gdzie znaleźli się ochotnicy. Wielu porzuciło choćby szkoły artystyczne by stać się legionistami. Dokonywali świadomego wyboru, posiadali motywację moralną. Jeżeli na coś trzeba zwrócić uwagę przy tworzeniu armii zawodowej to, obok technologii i wyszkolenia, na postawy moralne, patriotyczne. Armia obecnie istniejąca w Polsce, przykro to powiedzieć, ale udział Wojska Polskiego w operacjach w Iraku czy Afganistanie pokazał, że to w sumie jednak słaba armia. Nie chcę pomniejszać roli konkretnych żołnierzy tylko zauważyć błędy. Przykład Gruzji wskazuje jak bardzo wojsko jest nam potrzebne. Tu nie można oszczędzać. Armia musi mieć swoje miejsce w życiu społecznym, ale nie może się składać z ludzi wcielonych do służby wbrew swojej woli.

 

                                                                                                                                                   Dyskutowana jest obecnie koncepcja tzw. obrony terytorialnej. Armia zawodowa pozostaje siłą operacyjną, ale nie pozwala przeprowadzić powszechnego szkolenia obronnego, co w sytuacji podobnej do Gruzji, uniemożliwi efektywną obronę. Autorem idei tzw. armii obywatelskiej i powszechnej obrony terytorialnej  był minister Romuald Szeremietiew. Miała ona polegać na obowiązkowej służbie wojskowej poborowych w obszarze swojego zamieszkania. Koncepcja ta posiada w Polsce wielu zwolenników. Należy do nich, chyba najwybitniejszy teoretyk polskiej wojskowości i autor publikacji „Bezpieczeństwo narodowe Polski w XXI wieku” profesor Marczak z Akademii Obrony Narodowej. 

 

                                                                                                          Niedawno miałem okazję przeczytać opracowanie na temat obronności Szwajcarii. Bogaty kraj, wolny od wojen przez wiele wieków, posiada służbę spełniającą rolę gwardii narodowej. Podobnie Stany Zjednoczone gdzie gwardia mobilizowana jest na przykład na wypadek różnych kataklizmów. To bardzo ciekawa formuła. Przeszkolenie tysięcy mężczyzn w sprawach obronności czy pomocy w sytuacjach kryzysowych jest niezwykle ważne, ale trzeba te działania odróżnić od potrzeby budowy armii zawodowej.

 

                                                                                                              Według wyliczeń MON obrona terytorialna (OT), przy znacznie większej skuteczności od armii poborowej, jest od niej 14 razy tańsza w kosztach utrzymania. System OT pozwala utrzymać przeszkolone rezerwy na bezpiecznym dla państwa poziomie 1,2 miliona ludzi. Jeśli obecny rząd bez publicznej debaty zlikwiduje obowiązkową służbę wojskową pojawi się problem polegający na tym, że w obronie terytorialnej będą mogli służyć jedynie ochotnicy. Żadna partia nie zaryzykuje wówczas utraty społecznego poparcia by przywrócić pobór nawet do OT. Warto pamiętać, że nasi sąsiedzi Niemcy czy Rosja nie likwidują swoich armii z poboru a wydatki na utrzymanie wojska w Federacji Rosyjskiej wzrosły w ostatnich kilku latach o 700%. 

                                                                                                             

 Uważnie śledzę komentarze z Gruzji. Proszę zauważyć jak bardzo zmieniła się armia rosyjska. Mówiąc obrazowo, podczas I wojny czeczeńskiej 10 Czeczenów pokonało 100 Rosjan kompletnie nie przygotowanych do walki. Byłem w Czeczenii między I a II wojną i odniosłem wrażenie, że nie wiadomo, kto kogo oblega. Rosjanie pozamykani w bunkrach a wokół partyzanci robili co chcieli. To pokazywało potworną nieudolność tej armii. Teraz wszystko się  zmieniło. Jeśli wojsko Federacji Rosyjskiej uległo takiemu przeobrażeniu to inne armie także muszą się zmienić. Graniczymy z okręgiem królewieckim, który przy dalszej militaryzacji jest wielkim zagrożeniem dla Polski. Tymczasem słyszę od wojskowych, że u nas występuje ciągły problem zacofania technologicznego. Wyobraźmy sobie, że teraz jakieś obce wojska wkraczają do Polski….

  

                                                                                                                   Czy sytuacja na Kaukazie nie wymaga rezygnacji z tak poważnych zmian w polskim wojsku jak likwidacja poboru? 

 

                                                                                                                   Przy całym szacunku…Nie chcę się wypowiadać o obecnym ministrze obrony, bo jest moim przyjacielem z dawnej opozycji, więc pomijam jego osobę, ale mówmy szczerze….Byli ministrowie obrony, choćby pan B. Komorowski, którzy w sprawach wojska zielonego pojęcia nie mieli. Komorowski jest autorem powiedzenia o lotnikach, którzy „polecą na drzwiach od stodoły”, co świadczyło o jego potwornym braku wyczucia i kompetencji. Ilu już się przewinęło takich ministrów obrony?

Dlatego ponad podziałami partyjnymi sprawa nie tylko polityki zagranicznej, ale także obronności musi być absolutnym priorytetem. Dodam, że na Kaukazie miałem okazję bywać wielokrotnie. W Czeczenii i przede wszystkim w Armenii, która pozostaje niestety bardzo prorosyjska. Armenia jest jedyną republiką posiadającą dobrowolnie wojska Federacji Rosyjskiej na swoim terytorium. Dlaczego? Ponieważ jest to szczątek dawnej Armenii, którą wyrżnęli Turcy. Dla współczesnych Ormian Rosja jest tym, czym dla Piłsudskiego były Austro-Węgry, czyli zaborcą, który nie mordował. Teraz Rosjanie tam są i niestety to, co przewiduję, ich obecność oznacza kolejny przyczółek na Kaukazie. Tam nie było żadnych zmian. Nadal funkcjonuje stary system KGB, mafia, stara nomenklatura. Armeński przyczółek i bazy wojskowe dają możliwość dalszej eskalacji kaukaskich konfliktów. Może to oznaczać, że Rosjanie nie wyjdą z Gruzji i będą systematycznie połykali Kaukaz. Dla Europy jest to oczywiście problem rurociągu i alternatywnego źródła dostaw ropy. Kontrola tego terenu daje możliwość przykręcenia kurka. Od czego byśmy nie zaczęli to zawsze skończymy na ropie.

 

                                                                                                                    

Nie chciałbym być w sprawach Kaukazu Kasandrą, ale uważam, że obecny konflikt będzie długotrwały i wyniszczający na różnych frontach. Może też wyjść poza Kaukaz a to dla Polski jednak bardzo blisko. Aktualne jest też to, co pisałem w Gazecie Polskiej. Utworzenie Kosowa i poparcie Polski dla takiego marionetkowego państwa było największym błędem. Spowodowało, że muzułmańska Osetia czy Abchazja, bądź inne tego typu „republiki” będą rozwalane i manipulowane przez wielkich. Rozwalanie Kaukazu odbywa się na naszych oczach. Jest tam konflikt o Górny Karabach między Armenią i Azerbejdżanem, jest Abchazja, jest enklawa gruzińska- Osetia, Czeczenia, jest cały szereg konfliktów między chrześcijanami a muzułmanami. Obok leży Irak, Iran. Turcja, obszary kurdyjskie. To źle wróży sprawie pokoju. To jest tykająca bomba zegarowa. Tymczasem obserwowaliśmy u nas żenujące konflikty wokół „Tarczy”. Nad czym tu dyskutować? Tarcza powinna powstać. Nie ma innej drogi. Sama polska armia nie ma szans. Nie kocham Ameryki za wiele spraw, ale tu nie ma innego wyjścia.

 

                                                                                                                                     Coś optymistycznego na zakończenie? 

                                                                                                     

 

Optymistyczne jest to, że przy obecnych środkach technicznych, a myślę tu o internecie, można mobilizować opinię publiczną i uważam to za bardzo istotne. Pamiętam stan wojenny i dochodzące do nas szczątkowe wiadomości, że gdzieś tam miały miejsce manifestacje w Paryżu, Londynie no i wszyscy się cieszyli. Obecnie internet dał ogromną broń opinii publicznej. Można wyrażać swoje poglądy i mobilizować ludzi w sprawach takich choćby jak Gruzja. Tu nie należy grać na przeczekanie. Jeśli się poczeka, momentalnie podobna sytuacja pojawi się gdzie indziej. Myślę, że Rosjanie fantastycznie wybrali termin rozpoczęcia olimpiady. Odwrócili uwagę opinii światowej. To bardzo niebezpieczny przeciwnik. Budzi mój śmiech, że dawniej była bratnia pomoc na czołgach a teraz jest humanitarna pomoc na czołgach. Metody się nie zmieniły, ponieważ nie zmienił się system radziecki. Od epoki carów istnieje ciągłość mentalności. Gra w niej główną rolę taki czy inny car, który zawsze jest despotą. Europa nadal lekceważy problem, który chyba jest tak samo dla niej groźny jak niebezpieczeństwo dominacji wpływów radykalnego islamu. Optymistyczne jest jednak, że dzięki internetowi opinia publiczna może się jednoczyć wobec zagrożeń. Daje to wielkie możliwości, co zauważyliśmy choćby w sprawie Tybetu. Internet nie zmieni systemu, ale pozostanie wielkim elementem nacisku.

                                                                                                                           Internet czwartą władzą? 

                                                                                                                  Tak. Kiedyś mówiłem, że w dobie internetu można się posługiwać środkami, jakie nie były osiągalne w czasach Solidarności. Dlatego Chińczycy blokują internet. Gdyby był banalny to by nie blokowali. Jest dla nich groźny jako źródło informacji, którego nie są w stanie kontrolować.

  
"My Naród"
O mnie "My Naród"

Ciekawy, idący pod prąd, odporny na mody byle jakie. Krytyczny, wybierający z tradycji sprawdzone wartości.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka