"My Naród" "My Naród"
200
BLOG

Drugie dno sprawy Szeremietiewa

"My Naród" "My Naród" Polityka Obserwuj notkę 14

 W jednym z niedawno udzielonych wywiadów Romuald Szeremietiew powiedział:  Chciałem przyczynić się do odzyskania przez Polskę niepodległości. Zważywszy na ówczesne uzależnienia od Związku Sowieckiego, mogło się to wydawać całkowicie nierealne... Mimo to, ten najważniejszy cel osiągnąłem. Oczywiście współdziałając ze wszystkimi, którzy tak jak ja pragnęli niepodległości.  

Wiele lat później, były wiceminister obrony narodowej w rządzie Jerzego Buzka, stając przed sądem pod zarzutem korupcji, chyba niczego bardziej nie pragnął od sprawiedliwości, która jak wskazuje napis na budynku warszawskiego Sądu Okręgowego jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej. Z tą ostoją miała jednak problem redakcja pewnego dziennika o tej samej nazwie. Warto przypomnieć, że do oskarżenia Szeremietiewa przyczyniła się walnie dwójka dziennikarzy z Rzeczpospolitej. Oboje mają się dzisiaj bardzo dobrze za to jaką wartość reprezentowała wolność słowa w wydaniu ówczesnej Rzeczpospolitej były minister mógł się przekonać osobiście przez ostatnie 7 lat, 3 miesiące, 2 tygodnie i 2 dni czekając na zakończenie procesu w którym groziło mu 10 lat pozbawienia wolności. 

  

Aż tyle  czasu potrzebował sąd by sprawiedliwości stało się zadość. Bez wdawania się w szczegóły sprawy,  każdego wątpiącego w uczciwość ministra powinien zastanowić fakt niezwykłego rozciągnięcia w czasie procesu, który musiał się zakończyć tylko jednym wyrokiem- uniewinniającym. Dlaczego proces trwał tak długo? Dlaczego jeden z najlepszych specjalistów polskiej wojskowości został wykluczony na siedem lat z życia politycznego? Czy chodziło jedynie o sprawę zakupu sprzętu wojskowego określonej firmy a może również i co ważniejsze o kierunek rozwoju polskich sił zbrojnych?

 

Kiedy Romuald Szeremietiew objął swój urząd w 1997 roku przez cztery kolejne lata był sekretarzem stanu i pierwszym zastępcą ministra w Ministerstwie Obrony Narodowej. Odpowiadał za techniczną modernizację polskich sił zbrojnych, zakupy nowego uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Na unowocześnienie wojska, kupno samolotów wielozadaniowych, kołowych transporterów opancerzonych i przeciwpancernych pocisków kierowanych ówczesny rząd przeznaczył sumę ponad 25 miliardów złotych.

 

 Szeremietiew nigdy nie ukrywał negatywnej opinii wobec planów nabycia samolotu wielozadaniowego F-16 produkowanego przez firmę Lockheed Martin. Był zwolennikiem innego rozwiązania także opartego na współpracy z USA. W II RP nasze wojsko zainwestowało olbrzymie środki w zakup łodzi podwodnych. Niestety, podczas wojny ich użyteczność dla wielkiego frontu armii lądowej okazała się znikoma.

 

Znane choćby z bitwy pod Mokrą, gdzie Wołyńska Brygada Kawalerii powstrzymała natarcie niemieckiej 1 i 4 Dywizji Pancernej, działka przeciwpancerne produkowane na licencji Boforsa użyte odpowiednio i w dostatecznej ilości na froncie mogły wpłynąć na bieg wojny obronnej 1939 roku. Niestety, na produkcję taniej i skutecznej  broni defensywnej zabrakło czasu i środków.

 

Oprócz realizacji planów modernizowania wojska Szeremietiew kierował zespołem opracowującym system szkolenia rezerw na wypadek zagrożenia wojennego. Efektem tych prac, był zatwierdzony przez ministra obrony i skierowany do realizacji projekt, który jednak umarł śmiercią naturalną w 2001 roku po odsunięciu Szeremietiewa z MON.

 

Wcielenie w życie  treści projektu oznaczało nadanie nowego kierunku rozwoju polskim siłom zbrojnym i całemu przemysłowi zbrojeniowemu. Miały one zyskać kształt podobny do modelu brytyjskiego czy amerykańskiego. Podstawą obronności byłaby obrona terytorialna, formacje wyposażone i wyszkolone według wzorów tzw. lekkiej piechoty. Służba w siłach obrony terytorialnej miała zostać powiązana z miejscem zamieszkania.

  Właściwie skonstruowane siły obrony terytorialnej pozwalają zadać potencjalnemu agresorowi straty niewspółmiernie wielkie w stosunku do nakładów poniesionych na ich budowę. Według Szeremietiewa najlepszym przykładem jest ostatni konflikt na Kaukazie gdzie niewielka liczebnie milicja osetyńska wsparta niezbyt licznym  garnizonem rosyjskich „sił pokojowych” odparła atak dobrze uzbrojonej 30-tysięcznej zawodowej armii gruzińskiej.  

http://www.mynarod.pl/olikwidacjipoboru.html

 

Po usunięciu Szeremietiewa z MON przemiany w polskim wojsku poszły w kierunku budowy relatywnie niewielkiej, zawodowej armii ekspedycyjnej, nie mającej wielkiego znaczenia z punktu widzenia obronności i bezpieczeństwa państwa. Mała armia zawodowa, na wielką nas nie stać, nie zdoła obronić kraju bez udziału wojsk sojuszniczych. Nie posiadając skutecznego systemu obrony Polska staje się w najwyższym stopniu politycznym zakładnikiem swoich sojuszników i atrakcyjnym obiektem potencjalnego ataku. Co zrobimy jeśli sojusze zawiodą?

 Kiedy kierunki rozwoju polskiej armii zostały nakreślone i zapadły decyzje o likwidacji poboru, bez najmniejszej dyskusji o tworzeniu sił obrony terytorialnej, tajny proces Szeremietiewa udało się Warszawskiemu Sądowi Rejonowemu zakończyć, dnia 24 października 2008 roku, po siedmiu latach uniewinniając niewinnego człowieka i szczerego polskiego patriotę od ciężkich zarzutów przekroczenia uprawnień, działania na szkodę interesu publicznego i łapówkarstwo. Dziwny jest ten świat gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła śpiewał niezapomniany Czesław Niemen.  

Komu zależało aby poprzez usunięcie Szeremietiewa dokonać osłabienia systemu obronności naszego kraju ten swój cel osiągnął. Jeśli w publicznej debacie wspomina się o wojskowych służbach to należy pamiętać, że chodzi o konkretnych ludzi, którzy jedynie wykorzystali swoje w nich umocowanie dla realizacji na pewno nie polskiego interesu narodowego. Jakie środowiska ogarnęło poczucie zagrożenia budowaniem przez Polskę typowej struktury obronnej? Groźnie to zabrzmi, ale na pewno nie chodziło o gołąbki pokoju.

 

Jakoś dziwnie także i dzisiaj konieczność budowy systemu obrony terytorialnej nie może się przebić do świadomości społecznej. Mając pełną wiedzę w sprawie naszych zdolności obronnych, a ściślej ich całkowitego braku, obecny rząd nie podejmuje tematu obrony terytorialnej obawiając się o swój wizerunek i słupki poparcia, szafując naszym bezpieczeństwem. Aby zmienić ten samobójczy trend przydałyby się pewnie jeszcze ze dwa, trzy przypadki typu Gruzja. Potem będzie już za późno więc problem sam się rozwiąże.

 

W całej sprawie Szeremietiewa niejasna jest rola Bronisława Komorowskiego, obecnego marszałka Sejmu. Dlaczego, jako ówczesny minister obrony narodowej nie podjął trudu obrony swojego zastępcy wobec absurdalności kierowanych przeciwko niemu zarzutów?

Pozostaje nam wierzyć, że historia udzieli odpowiedzi na to nurtujące pytanie.

 

Konserwatywna grupa Focus on Family, będąca częścią zaplecza intelektualnego Partii Republikańskiej przekonuje, że jeśli najbliższe wybory wygra Obama to Rosja zaatakuje Polskę a ze strony USA nie będzie odpowiedzi militarnej. Przewidywania te zostały oparte o analizy publicznych wypowiedzi Obamy. W rosyjski atak trudno mi uwierzyć, ale kiedy widać, że obecne polskie władze liczą raczej na szczęście w relacjach międzynarodowych, likwidując armię poborową, warto przypomnieć słowa Napoleona Bonaparte, który mawiał że szczęście jest po stronie silniejszych batalionów.

   

 Romuald Szeremietiew nie wyklucza swojego powrotu do polityki. Czy trafi do kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czy do Ministerstwa Obrony Narodowej, tego nie wiadomo, ale człowiek z taką wiedzą i predyspozycjami powinien jak najszybciej zająć się rozwiązywaniem problemów obronności Polski. Nie stać Rzeczypospolitej na marnotrawstwo. W opinii gen. Petelickiego, byłego dowódcy GROM, Szeremietiew ma najlepsze kwalifikacje, by na najwyższych stanowiskach zajmować się sprawami wojska i obronności kraju co udowodnił całą swoją dotychczasową działalnością.

 

http://www.mynarod.pl/

         
"My Naród"
O mnie "My Naród"

Ciekawy, idący pod prąd, odporny na mody byle jakie. Krytyczny, wybierający z tradycji sprawdzone wartości.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka